Konserwant w kosmetykach. Czy jest się czego bać?



Czy zaplanowałyście już urlopy na najbliższe miesiące? Z pewnością tak i jestem również przekonana, że zaplanowałyście jakie kosmetyki pielęgnacyjne dla siebie i dla dzieci zabierzecie na wyjazd.

Od jakiegoś czasu obserwuję bardzo duże zainteresowanie wszystkim co jest bio i eko. My świadome konsumentki bardzo chętnie sięgamy po produkty, które mają naturalne składy, nie zawierają substancji szkodliwych i konserwantów. Takie też produkty chętnie wybieramy dla swoich dzieci wierząc, że dajemy im to co najlepsze.

Ja często sięgam po kosmetyki naturalne zarówno po te skierowane dla mnie jak i dla moich smyków. Takie kosmetyki zazwyczaj mają krótki okres przydatności do użycia i należy przechowywać je w niskich temperaturach w celu zachowania świeżości i uniknięcia namnażania się w nich drobnoustrojów oraz pleśń. Używając zepsutego kosmetyku pomimo jego naturalnego składu mogłybyśmy zrobić sobie dużą krzywdę. O naszych dzieciach już nawet nie wspomnę...



Ja moje naturalne kosmetyki przechowuję w lodówce. 
A Wy? 
Jeśli jestem w domu to oczywiście z przechowywaniem naturalnego kosmetyku nie ma problemu. Jednak kiedy wybieram się na wakacje, albo chociaż na kilkudniowy wyjazd gdzie wiem, że dostęp do lodówki będę miała ograniczony to wtedy sięgam po produkty, które takiego przechowywania nie wymagają. Nie wyobrażam sobie zabrać naturalny kosmetyk na plażę gdzie spędzę kilka godzin w upale. Po powrocie nadałby się do wyrzucenia.
W takim przypadku najbezpieczniejszym rozwiązaniem jest sięganie po kosmetyki zawierające konserwant w składzie, który zabezpiecza kosmetyki oraz zachowa jego świeżość i jałowość. Będziemy wtedy miały pewność, że dany "specyfik" jest bezpieczny dla nas i przede wszystkim dla naszych dzieci.
Na wszelkie wyjścia, urlop czy wyjazdy poza miasto dla dzieci zabieram kosmetyki i chusteczki nawilżane marki Baby Dove. Zresztą nie raz widziałyście te produkty u mnie na blogu czy Instagramie. Te kosmetyki dobrze się u nas sprawdzają już od roku. Ładnie i delikatnie pachną i dobrze nawilżają skórę moich dzieci. Stosowaliśmy wersję do skóry normalnej jak i wersję do skóry wrażliwej, która jest bezzapachowa.

Pamiętam jak seria Baby Dove wchodziła na rynek. Poznawałam ją jako jedna z pierwszych mam w Polsce i od tego czasu praktycznie cały czas Baby Dove gości u nas w domu. Pamiętam też, że u niektórych osób seria ta wzbudziła skrajne emocje właśnie przez obecność konserwantu. W składzie
kosmetyków Dove dla dzieci występuje konserwant o nazwie fenoksyetanol. Wiem, brzmi strasznie, ale czy mamy się czego bać?


Co to w ogóle jest ten fenoksyetanol?
Bardzo fajnie i w przystępny sposób zostało to wyjaśnione w pewnym artykule. Przytoczę tutaj część tekstu byście same mogły ocenić czy to faktycznie jest zło czy składnik, który jest niezbędny by dany produkt był bezpieczny i skuteczny.
"Fenoksyetanol jest to przezroczysty, bezbarwny płyn o kwiatowym zapachu.
Naturalnie występuje w zielonej herbacie i grejpfrutach, ale do kosmetyków dodawany jest w wersji syntetycznej, powstającej w laboratoriach.

Ponadto:
  • zwalcza wszystkie drobnoustroje, jednak największą skuteczność wykazuje wobec bakterii Gram ujemnych,
  • wykazuje delikatne działanie znieczulające,
  • cechuje się wysoką stabilność termiczną, co ułatwia bezpieczną produkcję kosmetyków i leków,
  • jest stosowany nie tylko w kosmetykach, ale i lekach m.in. szczepionkach, maściach z antybiotykami, kroplach do uszu czy popularnym płynie odkażającym,
  • wg opinii Komitetu ds. Bezpieczeństwa Konsumentów (SCCS) przy UE stężenie fenoksyetanolu w kosmetykach dla dzieci powinno wynosić maksymalnie 0,4%." Cytat pochodzi z artykułu "Konserwant w kosmetyku - Samo zło czy wybawienie?".
Czy tak strasznie to wygląda? Chyba nie. Osobiście uważam, że straszniejszy dla naszych dzieci byłby kontakt z pleśnią czy bakteriami, które mogą namnożyć się w źle "zabezpieczonym" kosmetyku. Wtedy zamiast walorów pielęgnacyjnych i zapachowych otrzymalibyśmy porcję niebezpiecznej dla zdrowia masy wzbogaconej w toksyny i alergeny.
Temu stanowczo mówię NIE!

Oczywiście nadal będę fanką naturalnej pielęgnacji, ale jedynie podczas pobytu w domu gdzie wiem, że takie produkty mogę przechować w bezpieczny dla nich sposób. Podczas lata gdzie wyjeżdżamy na wakacje, weekendowe wypady czy wycieczki zdecydowanie wolę zabrać produkt zabezpieczony przez producenta środkiem, który ma na celu go ochronić. 
Jestem wtedy spokojna gdy wiem, że moja skóra i skóra moich pociech jest bezpiecznie pielęgnowana.


1 komentarz:

Copyright © 2016 Kobiecy blog by Mariola Wilk , Blogger